środa, 27 listopada 2013

Bitwa o Hogward cz. I

Nimfadora Lupin spojrzała po raz setny na stary zegar jej matki wiszący na granatowej ścianie salonu. Serce biło jej niemożliwie szybko, ręce oraz nogi pokryte były gęsią skórką, a zazwyczaj różowe włosy zmieniały kolor w nienadążającym tempie. W końcu opadła na puszysty, miękki fotel i przymknęła oczy. W jej głowie roiło się miliony negatywnych myśli i pytań: Przeżyje? Co teraz robi? Z kim walczy? Jest bardzo ranny? Rozpoczęła się już wojna? Żyje jeszcze w ogóle?! Odpowiedź to tylko i wyłącznie duży czerwony pytajnik migający niecierpliwie. Czuła się tak okropnie! Dlaczego również nie może walczyć?! Nagle w sypialni ktoś zapłakał. No tak...musi zostać z Tedem. Ale kto powiedział, że musi zostać?! Teraz płacz dziecka już było słychać przynajmniej na pół mili. Pobiegła do sypialni i wzięła małego synka na ręce. ,,Teddy, nie jesteś sam...ja się również martwię o tatę..."- powiedziała i przytuliła swój blady policzek do jego upłakanej buźki. Kiedy Teddy zasnął, Dora położyła go delikatnie do łóżeczka i zeszła do salonu. W chwili kiedy usiadła na fotel wpadło jej coś do głowy. Szalony pomysł, ale cóż....jest to przecież Nimfadora. ,,Mamo, ja-a-a..."- zająknęła się. Andromeda weszła do salonu i spojrzała na córkę podejrzliwie. ,,Co?"- zapytała odważnie, ale głos trochę się jej trząsł. Bała się o swoją jedyną córkę i nie chciała, żeby poszła walczyć, nawet chociaż jest aurorem. ,, Mamo, jaaa...chcę iść walczyć...."- oświadczyła. ,, Nie mogę ci na to pozwolić!"- krzyknęła Dromeda, chociaż od początku się tego spodziewała. ,, Opiekuj się Tedem"- szepnęła Nimfadora, przytuliła matkę i wybiegła. Właśnie był zachód słońca. Niebo pięknie pomarańczowo- różowe powoli się ściemniało. Tonks przymknęła oczy i teleportowała się do Heasmade. Cicho. A więc bitwa się jeszcze nie rozpoczęła.  Nie wiedziała, gdzie pójść. Brama pewnie będzie zamknięta, a naokoło roi się o Śmiercożerców. Nie myliła się. Po chwili usłyszała krzyki dochodzące z sąsiedniej uliczki- ,, Chyba następny Feniksowicz*!" Podejrzewała, że to Śmiercożerca, więc wbiegła do drzwi jakiejś gospody. Miała szczęście. W progu powitała ją Aberforh Dumbledore. ,, Tutaj"- powiedział i odchylił wielki obraz Ariadny. ,,Co to za korytarz?"- zaciekawiła się Dora. ,, Wyjdziesz w Pokoju Życzeń, a Remusa Lupina znajdziesz na Wieży Zachodniej" ,, Dziękuję, ale co będzie z panem?" ,, O mnie się nie martw....poradzę sobie"- powiedział, a kiedy Dora weszła do środka zamknął ostrożnie drzwi.
~. ~. ~. ~. ~. ~. ~. ~. ~. ~. ~. ~. ~. ~. ~. ~. ~. ~. ~. ~. ~. ~. ~. ~. ~. ~. ~. ~. ~. ~. ~. ~. ~. ~
Przepraszam, że taki krótki, ale ,,Bitwa o Hogwad" chciałam rozdzielić na 3 części, więc jakoś tak wyszło :D mam nadzieję, że się podoba. Następny chyba za 2 albo za 3 tygodnie. Grafike blogu w najbliższym czasie zrobię :D
Pozdrawiam
Lena

3 komentarze:

  1. Nic się nie stało. Może nie jest to rozdział bardzo wysokich lotów, ale bardzo przyjemny.
    Mam tylko małą uwagę - nie pisz tak w kupie, bo ciężko się czyta. Lepszy jest też dialog, zamiast cudzysłowu.
    Pozdrawiam i czekam na nowy rozdział

    OdpowiedzUsuń
  2. Lena!? Ty żyjesz! :O Własnym oczom nie wierzę! Oderwanie się od kanonu zawsze jest bardzo odważną decyzją. Wiele osób nie lubi ff-ów właśnie za tą zmiane w histrii Jo. Zgadzam się z naszą Wariatką dialogi by się przydały, bo można się pogubić. A co do treści... Bardzo podoba mi się to jak opisałaś uczucia Dory i czekam na więcej! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zapraszam na nowy rozdział na z-pamietnika-lupina.blogspot.com
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń